Spartak Charsznica - Płomień Kościelec
![Spartak Charsznica - Płomień Kościelec](/img/defaultIcons/870/news.jpg)
W dniu wczorajszym Spartak podejmował zespół Płomienia Kościelec. Drużynę, która jeszcze gorzej niż my zaczęła rundę wiosenna bo od porażki 10:0 z Maszycanką na wyjeździe. Do spotkania przystępowaliśmy tylko z brakiem Ł.Cholewy. Reszta zdrowa, wyleżana itp.
Ponieważ nasz kapitan standardowo przegrał losowanie nastąpiła zmiana stron i przez 45 min trzeba było zmagać się nie tylko z przeciwnikiem ale ze sporym wiatrem, który mocno utrudniał nie tyle grę do przodu co interwencje obronne. W zasadzie to tylko dzięki temu Płomień był w stanie zagrozić naszej bramce ale również nie bezpośrednio a po rzucie rożnym. Zazwyczaj dobrze interweniowała nasza defensywa a raz z bardzo dobrej strony pokazał się debiutujący w bramce Spartaka P.Zielonka. Dobrych akcji Płomienia można by zliczyć na palcach jednej ręki. Spartak za to może dość chaotycznie ale dominował zdecydowanie w tej części meczu. Miał ku temu przynajmniej 4 okazje, które powinien zamienić na bramki. Najpierw po rzucie rożnym zbyt słabo strzelał Niewiara, następnie Kula oraz Kwiatkowski przegrywali rywalizacje z bramkarzem gości. Dopiero po stałym fragmencie Niewiara celnym strzałem głową skierował piłkę do siatki. Uspokoiło to nieco poczynania boiskowe. Widać było, ze goście chcieli odrobić straty ale nie mieli już argumentów piłkarskich na to żeby zmienić rezultat spotkania. Swoje sytuacje miał jeszcze Kula, Pypno, Gajewski, Kwiatkowski jednak za każdym razem brakowało precyzji.
Drugie 45 min to już gra z wiatrem w plecy naszej drużyny. Zaowocowało to tym, że Płomień gościł na naszej połowie może z 4 razy bo większość piłek nie przekraczała połowy. Soczystym uderzeniem zza pola karnego popisał się Pawłowski i gdyby strzał był nieco bardziej w bok piłka wpadła by niechybnie do siatki rywala. Wprowadzeni Palka, Kostrzewa, Rok oraz Sroga sprawili, że przeciwnik nie istniał. Wpierw jednak Kula zagrał do Kwiatkowskiego, jednak zbyt mocno i tutaj zdarzyło się coś niezrozumiałego.. bramkarz zamiast złapać piłkę w ręce postanowił ją zastawiać ale nasz zawodnik okazał się sprytniejszy i wyłuskał piłkę po czym wbiegł z nią do bramki (nauczony doświadczeniem z poprzedniego meczu). W niedługim czasie Kwiatkowski zamknął dobrą akcje Kuli z Palką i zrobiło się 3:0. Po tej bramce goście dokonali ostatniej zmiany a chwilę potem jeden z ich zawodników doznał kontuzji kolana. Jasnym stało się iż tego spotkania nie da się już przegrać. Niestety nasi zawodnicy byli na tyle koleżeńscy, że nie strzelil już żadnej bramki.
Podsumowując, było lekko łatwo i przyjemnie. Co najważniejsze dużo lepiej piłkarsko niż przed tygodniem co nastraja optymistycznie przed ważnym spotkaniem z Maszycanką na ich stadionie. Martwić może skuteczność jednak do Soboty w którą zostanie rozegrany mecz możemy jeszcze nad nią popracować.
Treningi:
- Wtorek: 18:00
- Piątek: 18:00
Komentarze