Maszycanka Maszyce - Spartak Charsznica
W sobotę 8 kwietnia Spartak rozgrywał swój pierwszy mecz wyjazdowy w tej rundzie. Przeciwnikiem była drużyna z Maszyc, która znajduje się bardzo blisko góry tabeli i widać, że tak jak i my ma duży apetyt na awans do Serie - A. Mimo sobotniego terminu rozgrywania meczu Spartakowcy zameldowali się w bardzo licznym gronie. Zabrakło jedynie Kostrzewy, którego zatrzymała praca.
Maszycanka swe spotkania rozgrywa na obiekcie Skały, na którym ostatnio gościliśmy gdy nasza drużyna grała jeszcze w wyższej klasie rozgrywkowej. Sporo od tego czasu uległo zmianie na plus co na pewno jest zasługą tak i działaczy Skały jak i radnych miasta.
Niestety nasze spotkanie było już 3 tego dnia i mimo iż wcześniej grały na nim młodsze grupy wiekowe to niestety widać było zmęczenie po murawie, która mimo iż zielona i równa to po prostu potrzebuje jeszcze nieco słońca i dobrej pogody.
Mecz dla obydwu drużyn był z gatunku tych bardzo ważnych. Maszycanka grała o pozostanie w kontakcie z czołówką, Spartak o odskoczenie lub minimum nie przegranie spotkania. Strata 3 punktów mocno utrudniła by zadanie awansu z wiadomych przyczyn.
Spotkanie na szczęście lepiej rozpoczął Spartak, który starał się posiadać inicjatywę i wysoko doskakiwać po stratach piłki. Stworzyło to kilka dobrych okazji dla naszych zawodników ale nie z gatunku tych 100%. Nieźle pokazywał się Kwiatkowski, Kula oraz Pypno. Swoje sytuacje ze stałych fragmentów miał również Cholewa jednak za każdym razem brakowało naszemu pomocnikowi precyzji. Maszycanka odgryzała się kontrami, po których bardzo dobrymi i pewnymi interwencjami popisywał się Zielonka. Najpierw skasował akcje Maszycanki przed polem karnym następnie kilkukrotnie pewnie interweniował po strzałach z zza 16. Poza tym było dużo walki, stykowych sytuacji i nerwówki z obu stron. Mało dokładnej i przyjemnej dla oka gry. Swoje niestety dołożył sędzia, który powinien zawodników jednej jak i drugiej drużyny upomnieć kartonikami aby trzymać spotkanie w ryzach. Tak się jednak nie działo co nakręcało na nerwówkę obydwie drużyny.
Drugie 45 min to znów napór Spartaka i częste oraz co najważniejsze bardzo groźne kontry Maszycanki. 2 razy Spartaka w dobrych sytuacjach uratowała czujność arbitra bocznego, który miał sytuacje jak na dłoni i pomógł głównemu w podjęciu dobrych decyzji czyli kolejno o rzucie rożnym oraz wolnym przed polem karnym. Za każdym razem gospodarze domagali się rzutów karnych do czego w końcowym rezultacie nie doszło. Z naszej strony dobre okazje miał Małecki, Kula, Cholewa oraz Pypno. Z rzutu wolnego mierzył Gajewski jednak bramkarz gospodarzy był na posterunku. Tak naprawdę każda z tych sytuacji była dobra, jednak piłka tego dnia nie chciała wpaść do bramki.
Mimo wydawać by się mogło przewagi trzeba przyjąć ten remis z pokorą, bo tak na prawdę można było to spotkanie przegrać więc remis wydaje się sprawiedliwy.
Następne spotkanie rozegramy w Trątnowicach, czyli jak zawsze bardzo ciężkim terenie dla Spartaka.
Trening w tym tygodniu: Środa 18:00
Komentarze