Piliczanka - Spartak
W niedzielne popołudnie Spartak Charsznica podejmował na wyjeździe drugą drużynę Piliczanki na owianym złą sławą stadionie w Kocikowej. Po przejrzeniu forum i popytaniu tu i tam każdy z nas wyobraził sobie łąkę koszoną przez pobliskie krowy w tle z bramkami oraz tłumy rolników z widłami czekającymi na obcych. Na szczęście ta wizja się nie ziściła i oczom zawodników i kibiców (w sumie 2 naszych) ukazał się dość normalny stadion, może nie skoszony ale na pewno w lepszym stanie niż ten na Bukowskiej Woli a o niebo lepszy niż w Wielmoży. Jedynym dramatem tak na dobrą sprawę była pogoda, która delikatnie mówiąc nie rozpieszczała. Każdy komu przyszło grać w dniu wczorajszym wie o czym mowa, jednym słowem MEKSYK...
Jak zawsze ostatnimi czasy było cienko ze składem, 2 rezerwowych to zdecydowanie zbyt mało (w tym jeden bramkarz) żeby myśleć o walczeniu o najwyższe cele w tej lidze.
Co się rzadko zdarza nasz kapitan wygrał losowanie i pierwsze 45 min Spartak grał z wiatrem w plecy. Dosłownie wręcz huraganowym! Gospodarze mięli problemy żeby przekopać piłkę na połowę gości. Dlatego jak zawsze w takich sytuacjach to Spartak wyciągnął pomocną dłoń i po jednej z kilku kontr Piliczanki jeden z naszych zawodników idealnie wystawił piłkę zawodnikowi gospodarzy, który podciągnął z nią 3-4metry i umieścił ją w siatce. Konsternacja? No raczej bo Piliczanka do tego momentu nie miała nic z gry, a między czasie strzał głową Cholewy z linii bramkowej wybił jeden z obrońców a Kasprzykowi po zgraniu Wojteckiego brakło z 30 cm i piłka wylądowała by w okienku. Jednak nie wylądowała a Piliczanka zapakowała nam 1 sztukę... Od tego momentu gra się wyrównała, wręcz można było odnieść wrażenie, że to gospodarze byli konkretniejsi w swoich działaniach a Spartakowi brakowało takiej chłodnej głowy i dużo spokojniejszej gry. Bramkę strzelił co prawda Kula był jednak na spalonym przez co bramka nie została uznana. Poza tym dominowała walka ale czysto piłkarska, bez większej złośliwości..
Na drugą połowę wiatr nieco ustał lecz było wiadome, że Spartak będzie miał ciężej. Gospodarze dysponowali ławką rezerwowych nieco bardziej rozbudowaną niż goście co zwiastowało problemy... Okazało się jednak, że to goście ruszyli z animuszem na bramkę Piliczanki i w zasadzie nie schodzili przez większość tej części gry z ich połowy. Piliczanka stworzyła sobie raptem 2 niezłe sytuacje, z których obronna ręką wyszedł Zielonka. Poza tym trwało oblężenie bramki gospodarzy. Z 3 naprawdę dobre okazje miał Niewiara, minimum 2 Cholewa oraz reszta naszych pomocników. Tak naprawdę każdy mógł strzelić ale udało się to dopiero Wolnemu po precyzyjnym uderzeniu zza 16. Stało się to około 25 minuty drugiej części spotkania co nieco zdenerwowało gospodarzy, do tego doszło parę kontrowersji i gracze z Pilicy się zagotowali co poskutkowało jedną czerwoną i kilkoma żółtymi kartkami z ich strony. Patrząc obiektywnie nie nasza sprawa to sędzina tego spotkania musiała sobie z tym poradzić. Było trochę złośliwości ale nie takiej, która zagrażała by zdrowiu zawodników. Niestety wynik 1:1 nie uległ zmianie, na co zasługiwaliśmy jednak tego dnia nie chciało już więcej nic wpaść. Trzeba jednak szanować ten 1 punkt bo zawsze to punkt. Jednak dziś pozostaje spory niedosyt, bo mogło być 3 i nieco oddechu. Jednak Spartak nie będzie miał tyle komfortu przed starciem z Legionem Bydlin i znów będzie trzeba walczyć na całego..
W tym tygodniu trenujemy:
Wtorek 19:00 - orlik,
Drugi trening ustalimy we Wtorek.
Komentarze