Trątnowianka - Spartak; 0:1
W Wielką Sobotę Spartakowi Charsznica przyszło się mierzyć z drużyną Trątnowianki Trątnowice. Po zeszło tgodniowym remisie z Maszycanką to spotkanie trzeba było wygrać. Zwłaszcza, że bezpośredni rywale do awansu grali ze sobą właśnie spotkanie. Mianowicie Ekler właśnie z Maszycanką co dawało oczywisty wniosek - ktoś w tym meczu zgubi punkty. My jednak musieliśmy myśleć o sobie gdyż przeciwnik trudny a boisko w Trątnowicach wymagające. Na dokładkę wiał jeszcze silny boczny wiatr, który obydwu zespołom mógł przeszkadzać.
Spartak do spotkania przystąpił w praktycznie najmocniejszym składzie poza Kulą oraz Kostrzewą czyli parą etatowych napastników. Trener na szpicy wystawił Cholewe, który w tej rundzie bramki jeszcze nie strzelił ale liczył na to bardzo w tym spotkaniu.
Pierwsze 45 min to niezła gra naszej drużyny, która zmotywowana odprawą przedmeczową dobrze ustawiała się na dość małym boisku Trątnowianki. Nieliczne błędy w ustawieniach były dobrze "kasowane" przez Zielonkę a gdy gospodarzom udało się strzelić bramkę okazało, się że napastnik był na pozycji spalonej. Nie było jednak tak w tej odsłonie, że Spartak się jedynie bronił. Wręcz przeciwnie, kilkukrotnie dobrze rozprowadzone akcje kończyły się dużym zagrożeniem pod bramką gospodarzy. Swoje sytuacje mięli: Gajewski, Cholewa, Kwiatkowski czy Pypno jednak za każdym razem brakowało postawienia kropki nad "i". Dopiero bardzo dobre prostopadłe podanie Gajewskiego do Pypna stworzyło szanse na bramkę. Pypno wychodząc sam na sam z bramkarzem dostrzegł jeszcze kątem oka bardzo dobrze ustawionego Kwiatkowskiego i wyłożył mu piłkę na 5 metr do pustej bramki Trątnowianki. Strzelona bramka nieco osłabiła zapędy gospodarzy co nasza drużyna chciała wykorzystać. Kilka akcji skończyło się faulami na 30 metrze przed bramką, z których Pawłowski dobrze dorzucał piłkę w pole karne jednak koledzy z drużyny nie zdołali wykorzystać tych zagrań. Do przerwy wynik nie uległ zmianie co nie pocieszało głównie naszego trenera, który miał wiele uwag do zawodników w przerwie.
Drugie 45 min Spartakowcy rozpoczęli z nadziejami na kontrolowanie spotkania do końca o raz podwyższenie wyniku spotkania. Nadzieja jednak matka głupich a Tratnowianka pokazała, że za darmo 3 punktów nie odda. W tej części spotkania gra, którą ciężko nazwać było grą odbywała się głównie w środkowej części boiska i na pobliskim polu (świeżo zasianym). 3/4 piłek lądowała właśnie w tym polu a gra toczyła się głównie w powietrzu. Kto na chwile opanował chaos stwarzał sobie sytuacje. Trzeba powiedzieć, że lepiej w tej rzeczywistości radzili sobie gospodarze, którzy byli konkretniejsi, twardsi i bardziej zadziorni. Spartak swoich sytuacji miał nie za dużo i były one głównie stwarzane po kontrach lub rzutach rożnych. Trątnowianka za to wykorzystywała doświadczenie zwłaszcza Zięby, który swoimi zagraniami starał się uruchamiać napastników. Stwarzało to ogromne zamieszanie w naszych szeregach i gdyby nie bardzo dobre interwencje Zielonki i dwójki naszych stoperów to spotkanie mogło zostać koncertowo przerżnięte przez Spartak. Na szczęście tak się jednak nie stało i biorąc pod uwagę wynik spotkania Eklera z Maszycanką należy się mocno cieszyć, że 3 punkty jadą do Charsznicy!
Komentarz do poziomu spotkania może być tylko jeden: 4 liter nie urwało....
Trenujemy:
- Środa - 18:00
- Piątek - 18:00
Komentarze