Spartak - Maszycanka
W dniu dzisiejszym przeciwnikiem Spartaka Charsznica był spadkowicz z A-Klasy Maszycanka Maszyce. W pierwszym meczu ulegli oni wysoko Płomieniowi Kościelec jednak już w kolejnym wysoko zwyciężyli drużynę Czarnych Grzegorzowice. Było wiadomo, że dzisiejszy mecz nie należeć będzie do łatwych, zwłaszcza, że w dzisiejszym meczu nie mogli wystąpic z różnych powodów A.Sadowy, Ł.Cholewa i D.Kwiatkowski. Na szczęście frekwencja mimo to dopisała i trener miał w kim wybierać. W związku z nieobecnościami i niektórymi powrotami do środka pomocy wrócił B.Mucha a na skrzydłach M.Pypno i J.Palka. Więc w porównaniu z ostatnim meczem 3 zmiany.
Pierwsza połowa zaczęła się od wysokiego presingu Spartakowców co przy odrobinie większej dokładności mogło zaowocować stworzeniem 2 dobrych sytuacji P.Kostrzewie, jednak zagrania N.Kasprzyka były zbyt mocne i nasz napastnik nie zdołał dojść do piłek. Taki początek spotkania zupełnie zaskoczył gości, którzy przez dobre 15 minut nie mogli wyjść z własnej połowy z piłką. Nie oznacza to jednak, że nasza drużyna w tym czasie stworzyła sobie dużo sytuacji strzeleckich, wręcz przeciwnie, większość z nich kończyła się na 16 metrze od bramki gości gdzie w większości wypadków dobrze interweniowali stoperzy drużyny z Maszyc. Goście otrząsnęli się dopiero po jakimś czasie i sporadycznie starali się skrzydłami rozerwać naszą obrone. Najpierw 2-3 rzuty wolne, które były kasowane w bezpieczny sposób przez naszych stoperów, aż w końcu około 30 minuty goście wywalczyli rzut rożny. Goście wyciągnęli z niego maximum gdyż obieli po nim prowadzenie. Napastnik przyjezdnych przeszkadzając naszemu bramkarzowi uniemożliwił mu na tyle interwencję, że piłka spadła pod jego stopy i podaniem w stronę bramki uzyskał prowadzenie dla Maszycanki (nie można nazwać tego strzałem). Piłka jeszcze przeturlała się pod nogą jednego z naszych obrońców i niestety goście prowadzili....Zmotywowało to naszych graczy do przyciśnięcia jeszcze mocniej Maszycanki, jednak w poczynaniach Spartakowców brakowało konkretów i nieco zęba. Przyjezdni dalej stosowali obronę Częstochowy, co z umiejętnym przedłużaniem gry działało zdecydowanie na ich korzyść. Dopiero w końcówce K.Kula groźnym strzałem zatrudnił bramkarza gości a tak poza tym to stałe fragmenty, faule i sporo złośliwości z jednej i drugiej strony nad czym sędzia w pierwszej połowie nie umiał zapanować.
Druga połowa to zmiana D.Nowaka za D.Kruszca, któy wyłapał kartkę i trener nie chcąc ryzykować osłabienia drużyny posłał w bój świeżego zawodnika. Mimo to obraz gry wiele się nie zmienił, Spartak nadal wysoko atakował, jednak pozostawiał teraz troszkę więcej miejsca graczom Maszycanki na kontry, które zazwyczaj były kasowane przez obrońców lub też dobrze łapane przez Sz.Szewczyka. Nasi zawodnicy mieli jednak dalej problem z celnym wykończeniem akcji lub zanim pomyśleli żeby strzelić akcja już była skasowana. Dopiero około 70 minuty do rzutu wolnego z rogu pola karnego podszedł K.Kula i mocnym dokładnym strzałem pokonał bramkarza gości!!! 1:1!!! Mecz zaczyna się od nowa, wprowadzeni K.Małecki, A.Wolny szarpali, byli aktywni jednak jak mawia przysłowie: „z dużej chmury mały deszcz” tak i tym razem mimo chęci brakowało takiego końcowego stempla, prostopadłego podania, zakończenia. Do 30 metra od bramki gości to Spartak wyglądał lepiej, jednak w dniu dzisiejszym nie przełożyło się to niestety na wynik końcowy. Jednak jak nie możesz wygrać to trzeba zremisować.
Nie przegrywamy 3 meczu w lidze, to na pewno cieszy, jednak było dziś sporo mankamentów w grze do przodu, które uniemożliwiły Spartakowcom sięgnąć po 3 punkty w Niedzielne południe. Dobrze było by przenieść frekwencje z meczu na trening bo następny mecz nasza drużyna rozegra w Żarnowcu w Sobotę o 17:30 jako gospodarz, gdyż jak wiadomo...Dni Kapusty gdzieś się odbyć muszą. Zapraszamy kibiców zatem do Żarnowca w Sobotnie popołudnie.
Treningi:
Środa – 18:00
Piątek – 18:00
Komentarze