Majówkowy maraton! Trzy Korony Żarnowiec - Spartak Charsznica
Ze względu na długi weekend Spartak w Czwartek 3 Maja rozegrał mecz na wyjeździe z Trzema Koronami z Żarnowca. Był to więc szybko rewanż za spotkanie Wiosenne sprzed... 2 tygodni. Niestety ze względu na wyjazdy niektórych zawodników i kontuzje skład naszej drużyny przedstawiał się dość mizernie.
Trener Paczyński miał do dyspozycji tego dnia mało doświadczonych zawodników co niestety przełożyło się na to jak Spartak grał tego dnia. Zaczęło się jednak od odważnego ataku w pierwszych minutach Kwiatkowskiego, który mógł sam zdobyć bramkę lub dograć lepiej ustawionemu koledze, wytrącony jednak z równowagi wybrał wariant nr 2 i wykonał go na tyle nie dokładnie, że gospodarze zdołali wybić piłkę spod nóg innego naszego gracza. Potem nastąpiło to czego się wszyscy spodziewali, czyli dominacja Trzech Koron i próby wyjść z kontrą Spartaka, które dwukrotnie kończyły się niebezpiecznie dla gospodarzy. Za pierwszym razem Kwiatkowskiego ścięli równo z trawą obrońca z bramkarzem za co ten pierwszy dostał zasłużony żółty kartonik. Do rzutu wolnego podszedł Żarnowiecki i uderzył na tyle groźnie, że bramkarz Trzech Koron sparował piłkę na aut bramkowy. Druga niebezpieczna sytuacja była również po stałym fragmencie gry, lecz z dużo dalszej odległości a egzekutorem miał być Niewiara, który tylko nieznacznie minął się z piłką (nie minął się natomiast z nogą bramkarza i po sytuacji musiał być opatrywany). Mimo tych dobrych sytuacji szczęście nie uśmiechnęło się do naszych zawodników, zrobiło to w stronę gospodarzy, którzy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i podaniu strzale z głowy objęli prowadzenie około 30 minuty. Gospodarze stworzyli sobie jeszcze kilka okazji, jednak celownik ich napastników był wyraźnie rozstrojony jak do tej pory.
Druga część meczu zaczęła się od bardziej zdecydowanych ataków Trzech Koron, czego efektem była szybko strzelona bramka, znów po dośrodkowaniu z rzutu wolnego tym razem nie był to jednak babol lecz bardzo dobrze wykonany stały fragment gry. Na domiar złego parę chwil po straceniu bramki Spartak stracił jednego ze swoich stoperów Pawłowski, bo o nim mowa musiał opuścić boisko ze względu na kontuzje co wywołało lawinę zmian. Niestety gospodarze przycisnęli jeszcze bardziej a nasi zawodnicy nawet pojedynczymi zrywami nie byli w stanie zagrozić bramce Trzech Koron. Na godne uwagi zasługuje tylko kontra Pypna, który wpadł w pole karne lecz jego strzał zablokowali obrońcy gospodarzy oraz strzał Kasprzyka z rzutu wolnego w poprzeczkę. Trzy Korony dołożyły jeszcze 2 bramki a w zasadzie mogły jeszcze więcej lecz skończyło się na 4:0.
Po tych którzy grali widać było zmęczenie z poprzedniego spotkania z Pogonią Miechów co niestety też miało wpływ na postawę tego dnia. Szkoda, że spotkanie zakończyło się kontuzją naszego stopera a dla reszty zawodników spotkanie do jak najszybszego zapomnienia...
A w Niedziele niezwykle ważny mecz z Northstarem!
Komentarze