Multiliga Spartak - Prądnik/Trzy Korony

Multiliga Spartak - Prądnik/Trzy Korony

Znów z opóźnieniem ale bohatersko podejmę się opisania wyczynów Spartaka Charsznica, niestety z braku czasu naraz z dwóch spotkań. Pierwsze z Prądnikiem Sułoszowa czyli liderem Serie A, które odbyło się w minioną niedziele. Spotkanie rozgrywane o dość wczesnej porze bo o 10:30 zgromadziło na trybunach garstkę widzów a szkoda bo pojedynek z liderem warto było oglądać.

Spotkanie rozpoczęło się tak jak wszyscy przypuszczali od długiego utrzymywania się przy piłce gości, którzy w każdej sytuacji chcieli mądrze rozgrywać piłkę. Kilka razy naszym zawodnikom udało się przechwycić piłkę po tego typu rozgrywaniu lecz sytuacje z nich stworzone nie przynosiły porządanego efektu. Swoją sytuacje miał Cholewa, który uderzał po dobrej centrze Żarnowieckiego, było też kilka innych sytuacji niestety nie były one zbyt groźne. Na szczęście lider nie miał też dużo swoich okazji, te które miał łapał bądź piąstkował Szewczyk a pozostałe były kasowane przez duet Pawłowski - Niewiara. Prądnik był jednak konsekwentny w swoich poczynaniach, widać że zawodnicy dużo trenują i ich gra była płynna. Spartak przede wszystkim bronił i starał się zagrozić drużynie z Sułoszowej po kontrach, które jednak z każdą minutą były coraz gorsze... Pierwsze 45 min upłynęło dość szybko jednak bez fajerwerków z obydwu stron.

Na drugą część spotkania Spartak wyszedł w mocno przemeblowanym składzie, bez obydwu defensywnych pomocników Dudzińskiego - Kasprzyka, którzy musieli udać się do pracy. W ich miejsce trener J.Paczyński desygnował do gry Wojteckiego oraz Roka. Tak naprawdę jednak nie ma co zbytnio opisywać, ponieważ goście totalnie zdominowali poczynania boiskowe w tej części spotkania a nasi gracze nie mieli pomysłu na choćby akcje zaczepne. Szybko też po wznowieniu gry Prądnik objął prowadzenie co uspokoiło ich gre do tego stopnia, że tylko kataklizm mógł im zabrać zwycięstwo. Po około 20 minutach dołożyli kolejne trafienie i w zasadzie do końca spotkania obnażali tylko braki naszej drużyny.
Na plus można tylko dodać wracającą do normy dyspozycje obronną, niestety ofensywa do dużej poprawki. Przegrać 2:0 z liderem to nie wstyd jednak czasem przegrane mecze można wygrać dzięki daniu 100% w każdej boiskowej sytuacji. Wielu zawodnikom nie można tego odmówić, ale żeby drużyna wygrała to każdy z nich musi dawać po 100% a nie tylko namiastkę z tego co potrafią.

Next game!

Spartak - Trzy Korony Żarnowiec

W końcu doszedł do skutku mecz z Żarnowcem, którego nie możemy rozegrać od jesieni. Dla nas bardzo problematyczny termin bo Środa a jak wiadomo u nas dużo osób pracuje na zmiany więc były obawy, że od tak dobrej drużyny jak Trzy Korony nasi ulubieńcy mogą dostać bolesny oklep.
Na szczęście większości udało się dotrzeć na spotkanie! Zabrakło ze względów zdrowotnych Żarnowieckiego, Majewskiego oraz z innych Wojteckiego i Sadowego. Spotkanie rozpoczęło się o 17:30, jednak obie ekipy podeszły do siebie z dużym respektem. Widać było, że Żarnowiec to nie chłopcy do bicia i od początku dawali o sobie znać szybcy napastnicy i pomocnicy. Nasza obrona nękana była też dalekimi wrzutami z autu, które Trzy Korony wykonują naprawdę imponująco (wyrzuty 40 metrowe). Na mniejszych boiskach jak w Wielmoży to bez rozpędu zawodnicy z Żarnowca wrzucają na długi słupek. Spartak jednak w większości przypadków radził sobie z tymi wyrzutami a z tymi którymi sobie nie radził z pomocą przychodziło szczęście i ofiarne interwencje naszych zawodników. Goście w pierwszych 45 minutach nie stworzyli sobie jednak 100% sytuacji bramkowej. Kilka niezłych strzałów wybronił Szewczyk, który już drugie spotkanie zachowywał się więcej jak poprawnie między słupkami. Cały blok obronny Kruszec - Niewiara - Pawłowski - Rok grał bardzo dobrze, przecinali sporo piłek, byli nieustępliwi i uprzykrzali do bólu życie zawodnikom gości.Spartak miał też swoje sytuacje, Cholewa strzelał obok bramki a Kasprzyk znów próbował zaskoczyć bramkarza ze stałego fragmentu gry. Nie przyniosło to jednak efektu i pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.

Druga część spotkania rozpoczęła się tak samo jak pierwsza czyli od prób rozgrywania gości i mądrego bronienia Spartaka. Tak po prawdzie typowy mecz na 0:0 z twardą walką jednak bez argumentów z jednej jak i drugiej strony. Jednak około 70-75 minuty goście popełnili głupi błąd, Pypno wyłuskał piłkę w narożniku pola karnego od obrońcy, który w prostej sytuacji sfaulował naszego zawodnika a sędzia bez wahania wskazał na wapno. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się nasz stoper Pawłowski i prowadzenie 1:0 stało się faktem. Szok i niedowierzanie! Trzy Korony ruszyły już śmielej do ataku jednak dało o sobie znać dobre ustawienie i bardzo ale to bardzo dobra gra obronna. Każdy oddawał z siebie tyle ile tylko mógł aby ten wynik dowieść do końca i dlatego pierwsza wygrana w tej rundzie stała się faktem.

Następne spotkanie już w niedziele. Podejmiemy Wielmożanke Wielmoża i postaramy się zrewanżować za porażkę z jesieni.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości