Unia Jaroszowiec - Spartak Charsznica

Unia Jaroszowiec - Spartak Charsznica

W poprzednią sobotę Spartak mierzył się o godzinie 14:00 z Unią Jaroszowiec na ich terenie. Jak wiadomo większość z naszych zawodników to zawodowi rolnicy więc godzina i dzień wybitnie nie korzystny sprawiły, że na ławce rezerwowych zameldował się tylko O.Strzałka, trener J.Paczyński oraz Prezes G.Sroga. Śmiało wiec można napisać, że stan osobowy dramatyczny. Mało tego Spartak miał najbardziej wiekowe skrzydła bodaj od 3-4 lat. Mucha i Kasprzyk to najstarsi gracze Spartaka i zamiast na swoich nominalnych pozycjach (środku pomocy) przez braki kadrowe musieli wystąpić na skrzydłach.

Mecz rozpoczął się z drobnym opóźnieniem gdyż czekaliśmy na naszego 11 zawodnika (M.Wojteckiego) który utknął w korku na Charsznicy Wsi i dopiero po 5 minutach od rozpoczęcia wszedł na boisko. Do momentu wejścia na boisko sympatycznego Mateusza Unia przeważała, jednak nie miała zbytnio okazji do zdobycia bramki. Niestety gdzieś w około 10-15 minucie wykorzystała na maksa to co miała czyli rzut wolny z około 21 metrów, który sprawił dużo problemów P.Zielonce. Nasz bramkarz tak niefortunnie odbił piłkę, że ta trafiła wprost pod nogi jednego z zawodników Unii, który umieścił ją w siatce. Brak asekuracji oraz nie najlepsza interwencja dały prowadzenie gospodarzom. Dość szybko Spartak dostał drugą bramkę, znów rzut wolny tylko z bocznej strefy boiska, przysnęli dosłownie wszyscy i Unia prowadziła już 2:0. Tak naprawdę na tym zakończyły się działania ofensywne gospodarzy bo nie stworzyli sobie żadnej dogodnej okazji. Nasza obrona jak i bramkarz działała bez zarzutu w dalszej części spotkania a ofensywa parę razy zagroziła bramce gospodarzy. Najpierw Cholewa wychodził sam na sam jednak został powalony bez gwizdka/faulu jakiejś reakcji arbitra głównego. Akurat zbierał grzyby czy coś...no nic nie było. Potem jeszcze swoje sytuacje miał: Kasprzyk, Wolny, Mucha, Cholewa. Do tego doszły 2 rzuty wolne z bardzo dobrych pozycji, które niestety zagroziły bramce gospodarzy. Szkoda bo gra nie wyglądała najgorzej, Spartak atakował a to prawa, a to lewą stroną. Brakowało postawienia przysłowiowej kropki nad "i". Pierwsza połowa zleciała jak z bicza strzelił.

Na drugie 45 min nasi zawodnicy wyszli z dużą motywacją na zmianę wyniku bo czy przegrać 2:0 czy 4 nie robiło już większej różnicy. Spartak rozpoczął więc z zębem, jednak to gospodarze zwiększyli przewagę skutecznie wykorzystując rzut wolny z około 35-40m. Unia zaatakowała znowu a wraz z nią sędzia główny, który nie zauważył jak zawodnik gospodarzy wepchnął do bramki przy rzucie rożnym ot małe niedopatrzenie...po sytuacji, której nie było P.Zielonka doznał urazu i do bramki musiał wejść O.Strzałka. Spartak znów miał przewagę, dobre dogranie z rzutu wolnego Pawłowskiego trafiło do Kasprzyka, który wyłożył piłkę Kuli pokonując bramkarza Unii. Był kontakt, większa werwa itp ale została ona zduszona brutalnie niestety nie przez gospodarzy a przez naszego bramkarza, który został przelobowany stojąc na linii bramkowej... No niestety takie sytuacje się zdarzają szkoda, że nam w jednym meczu po kilka... Unia dołożyła jeszcze 2 bramki, już nie tak bardzo z niczego ale dołożyła. Były one konsekwencją chęci zmniejszenia rozmiarów porażki przez Spartaka. My zaś dołożyliśmy bramkę z rzutu karnego, faulowany ewidentnie znów był Cholewa, tym razem sędzia o dziwo to zauważył a jedenastkę pewnie wykorzystał T.Niewiara. Swoje sytuacje mieli Kula, Kasprzyk, Wolny oraz Cholewa, który uderzył w spojenie ale tak naprawdę nic to już nie zmieniło.

Spartak doznał sromotnej porażki, niestety po części na własne życzenie bo takich bramek jakie dostaliśmy nie powinniśmy dostać. Druga sprawa jest taka, że sędzia może nie był na tak dramatycznym poziomie jak Ci z Wielmoży ale na pewno dołożył swoje to tego wyniku. Po pierwsze powinien wyrzucić prawego obrońce gospodarzy za faul na Cholewie z pierwszej części gry a po drugie widać było jak niewidomy był w bardzo prostych sytuacjach. - 10 dioptri to minimalna wada wzroku tego pana. Po trzecie? Po trzecie już nie ma sensu dywagować, 6:2 mówi za każdy komentarz. Wg mnie grając dobry mecz przegrać w takich rozmiarach to na prawdę wielka sztuka ale udowodniliśmy, że się da...

Następne spotkanie z Promieniem Przeginia, które musimy wygrać!

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości